Holywood 15 minut pociągiem od domu - serio?
Cześć!
Dziś zbyt dużo paplać nie będziemy. Opowiem Wam tylko o tym, jak wielką i wredną jestem świnią.
Tytułowo możecie się co prawda sugerować, że piszę do Was z zakątków Hollywood, dzielnicy spełniania marzeń, spotykania celebrytów i szampana, ale niestety Was rozczaruję - nie zamierzam, jak na razie, wyprowadzać się z Belfastu. Więc jak to możliwe być na dwóch cholernych kontynentach jednocześnie?
A co do tego, że jestem świnią... bo od tego nie ucieknę.
Pobawmy się w małych chłopków w fartuchach, którzy liczą. Nie robią nic, tylko liczą. Spójrzmy zatem w te liczby.
W Holywood byłam 29 września ubiegłego roku, co daje nam 151 dni ściemniania Wam, że już niedługo wstawię super zdjęcia z super miejsca. 151 dni z kolei daje nam 3624 godziny ściemniania Wam, że już zaraz, dosłownie za sekundę zobaczycie piękne, Holywoodzkie kadry.
3624 godziny robienia Was w balona, butelkę i co tylko zechcecie. Możecie mnie bić, wysyłać mi listem poleconym pogróżki pisane wycinanymi z gazet literkami... Naprawdę. Nie mam nic przeciwko. Przegięłam Waszą cierpliwość przynajmniej stukrotnie.
Spróbuję się jednak zrehabilitować.
Holywood to miasteczko położone na północny wschód od Belfastu. Pociągiem z belfaskiego PKP dojedziemy tam w 15 minut.
Wygląda na to, że odnalazłam mój mały, prywatny raj.
Dziś zbyt dużo paplać nie będziemy. Opowiem Wam tylko o tym, jak wielką i wredną jestem świnią.
Tytułowo możecie się co prawda sugerować, że piszę do Was z zakątków Hollywood, dzielnicy spełniania marzeń, spotykania celebrytów i szampana, ale niestety Was rozczaruję - nie zamierzam, jak na razie, wyprowadzać się z Belfastu. Więc jak to możliwe być na dwóch cholernych kontynentach jednocześnie?
A co do tego, że jestem świnią... bo od tego nie ucieknę.
Pobawmy się w małych chłopków w fartuchach, którzy liczą. Nie robią nic, tylko liczą. Spójrzmy zatem w te liczby.
W Holywood byłam 29 września ubiegłego roku, co daje nam 151 dni ściemniania Wam, że już niedługo wstawię super zdjęcia z super miejsca. 151 dni z kolei daje nam 3624 godziny ściemniania Wam, że już zaraz, dosłownie za sekundę zobaczycie piękne, Holywoodzkie kadry.
3624 godziny robienia Was w balona, butelkę i co tylko zechcecie. Możecie mnie bić, wysyłać mi listem poleconym pogróżki pisane wycinanymi z gazet literkami... Naprawdę. Nie mam nic przeciwko. Przegięłam Waszą cierpliwość przynajmniej stukrotnie.
Spróbuję się jednak zrehabilitować.
Holywood to miasteczko położone na północny wschód od Belfastu. Pociągiem z belfaskiego PKP dojedziemy tam w 15 minut.
Wygląda na to, że odnalazłam mój mały, prywatny raj.
:D jak Włochy pod Warszawą:D brawo:D
OdpowiedzUsuńHahaha, po co wyjeżdżać za granicę, u siebie też można być światowym :D
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńPiękne zdjęcia, szczególnie podoba mi się to pierwsze:) Mogłyby być tylko w większej rozdzielczości:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiałam, czy nie będzie to jakoś dziwnie wyglądać. Pomyślę nad tym, dziękuję za sugestię :)
Usuń