Sobota w pracy?


Wyobraź sobie, że musisz iść do pracy. Dziś. Jest sobota.
Boli, prawda? Cały tydzień dzielnie przepracowałeś, a oni każą Ci myśleć o tym jeszcze w weekend? No chyba się wściekli.


No dobrze. A teraz wyobraź sobie...
…że nie masz pracy.
W miejscu, w którym nie ma łatwo o pracę. W momencie, w którym Twój facet bierze jedenaście dni z rzędu, coby podreperować jakoś budżet. Wszystko się pali i wali. A ty siedzisz.
Siedzisz.
Siedzisz.
To dopiero kurewsko boli.
Przenieśmy się w czasie: W skutku szeroko pojętego mobbingu straciłam pracę w marcu i dwa miesiące czułam się najbardziej niepotrzebną kupką atomów na Świecie.
Odkąd mam osiemnaście lat, pracuję i niemal nigdy nie miałam z pracą dobrych doświadczeń. A to szefowa podkradała pieniądze z wypłaty, a to ktoś starał się mi wmusić, że nic nie robię, choć pot lał się z pleców całymi dniami. Jak wszędzie, zdarzały się cudowne chwile. Świetni ludzie. Do szefów jednak przeważnie nie miałam szczęścia.

Wyobraź sobie, że na myśl o wstaniu z łóżka jedyne, na co masz ochotę, to wymioty. Nie masz ochoty patrzeć na ludzi, samochody na drodze, rowery, drzewa i Słońce. Pachnie całkiem, jak depresja, prawda?

Wspieranie kogoś nie jest łatwe, za to podcinanie skrzydeł – nie ma nic prostszego. Przeważnie, uwalony po uszy i wytarzany w gównie przykrych doświadczeń człowiek traci wiarę w ludzkość, w uczciwość i w to, że ludzie potrafią być z natury dobrzy.
Jedyna sprawdzona recepta to popłakać, wytrzeć oczy i przestać się nad sobą litować. Mówią, że ci, którzy mają miękkie serce, powinni mieć twardą dupę.

Miesiąc temu zostałam pierwszy raz w życiu prawdziwie doceniona. Usłyszałam za plecami „Chryste, ona jest taka zajebista!”. Nikt nie widział, kiedy po cichu się rozryczałam właśnie przez to jedno zdanie. Menadżerowie w firmie zaczęli mówić mi pierwsi cześć. Szef nazwał mnie gwiazdką zakładu. Ludzie zaczęli pytać, co ja, do ciężkiej cholery, wyrabiam, że zostałam w taki sposób uhonorowana. Kiedy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto tego po prostu nie wie i to robi, proste.

Prędzej, czy później, zawsze wychodzi Słońce. Bo musi, bo bez niego nie byłoby na tym Świecie żadnej harmonii.

Nie cierpisz swojego szefa? W porządku, jesteś w większości. 
Nie lubisz swojej pracy? To też się zdarza. Pamiętaj: MASZ PRACĘ – masz za co żyć, jeść i przynajmniej raz w roku jechać na wakacje.

Zrobisz coś dla mnie? Obiecuję, tylko jeden raz.
Doceń to, że ją masz.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przemijanie? Nostalgia? W życiu!

Nie czeka na Was tu nic nowego. Mieliśmy tylko Wakacje w Polsce i prawie wpadliśmy samolotem do morza. Tylko tyle.

O tym, dlaczego warto gadać.