Mówią, że dobrego słowa nigdy za wiele.

Cześć!

Wiecie, co jest ciekawe?
Wczoraj usłyszałam coś pięknego. Ktoś powiedział mi, że jestem dla niej jedyną osobą, której może zaufać.
A wiecie, co jest jeszcze ciekawsze?
Że to zdarzyło się już drugi raz w tym tygodniu.

Powiem tak. Mam na boku bardzo, bardzo poważny projekt, o szczegółach opowiem Wam w następnym wpisie. Mam z gwiazdylion przeróżnych rzeczy na głowie, ale chcę się z Wami podzielić czymś bardzo ważnym, więc to wszystko, chcąc nie chcąc, będzie musiało poczekać. No to zdejmuję czapkę, głowę z karku, opróżniam z niej wszystko na półkę i niech to wszystko sobie tam siedzi i czeka.

Bo wiecie, to jest cholernie ważne. W całym tym zalewie gówna, które otacza mnie i Was zapewne również, jest coś dobrego. Problem polega na tym, że niewiele osób na to stać (choć nic to nie kosztuje) i jest to spotykane tak rzadko, że usłyszawszy to raz czy drugi, zamiast się cieszyć, szukamy w tym drugiego dna. I, paradoksalnie, czym gorzej wiedzie się w życiu, tym bardziej dostrzega się tę rzecz. Wiecie, co to?
To dobre słowo.


Uważam, że krytykę mamy w genach. Zazwyczaj my, Polacy. Och, jak my kochamy krytykować! Bo coś nie pasuje nam, lub naszym poglądom, bo ktoś ma lepiej, bo Maciek z Grażką zza ściany kupili nowego Peugeota, a my dalej w tej kretyńskiej Skodzie sprzed dwóch dekad. Bo Irenka chwaliła się podwyżką tydzień temu, a teraz śmiga po mieście z Korsem na ramieniu.
Bo tak jest łatwiej. Rzucić coś i mieć w dupie to, że kogoś tym zranisz.
Odwróćmy sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. Jak okropnie ciężko jest powiedzieć komuś coś dobrego? Większość ludzi nie robi tego wcale, bo to wręcz niemożliwe do zrobienia. Można uznać,że małe i głupie, ale wyobraźcie sobie:

Jest piąta rano. Otwierasz oczy. Malowałaś paznokcie wczoraj do 23, więc pospałaś jak jasny gwint. Ile? Ze trzy, cztery godziny. Ale paznokcie piękne - patrzysz i widzisz, że opłacało się gnić w oparach acetonu przez trzy bite godziny, w pozycji a'la dzwonnik z Notre Dame. Są piękne. Że robisz paznokcie dla własnej satysfakcji i połechtania Twojego wewnętrznego estety - Twoja opinia jest dla Ciebie najważniejsza. Piąta rano, malujesz się, przebierasz, wychodzisz. Tesco, kasa numer trzy, blisko wejścia, kurwa, znów masz tyle roboty. Przerzucasz hektolitry wody mineralnej i kolejny milion zakupów Twojego pierwszego klienta, jednym okiem nadal śpisz i w sumie nie wiesz, co tutaj robisz. I nagle, zza kasy, wyłania się klient. Mówi: Ma pani przepiękne paznokcie.
Myślisz Chryste, to facet, faceci z reguły nie zauważają. Przerzucasz żwawo resztki zakupów przez czytnik i w sumie nie wiesz, co odpowiedzieć. Dobre maniery mówią, że wystarczy dziękuję, więc dziękujesz promiennie się uśmiechając. Masz potem kolejny tysiąc klientów, ale masz tak cholerny dzień, że to nie ma żadnego znaczenia. Jedno zdanie wystarczyło, by cały Twój dzień był zwiewny i lekki, jak etiuda Chopina. W angielskim jest taki zwrot, cośtam made my day. To dosłownie oznacza, że ktoś lub coś zrobił Ci dzień. Tak, właśnie. Zrobienie komuś dnia dobrym słowem jest naprawdę możliwe. Pomyśl, ile razy tego doświadczyłeś.

Chcesz się dzisiaj przekonać, jaką ma moc dobre słowo? Niezależnie od płci, od tego, czy masz chłopaka/żonę/narzeczonego, wybierz sobie ulubioną osobę z Twojego otoczenia, powiedz coś miłego... i obserwuj. Zrozumiesz w ułamek sekundy ;)

PS. Szczególnie w Święta nie szczędź komuś dobrego słowa. Jeśli ktoś zasługuje, to czemu nie? Zróbmy komuś lepszą Wielkanoc :)

A przy okazji. Życzę Wam wszystkich spokojnych i radosnych Świąt, udanych wypieków (ja właśnie zmagam się z pierwszą w życiu babką) i oby wszystkie kalorie ze Święconki poszły tam, gdzie chcemy. Na zdrowie!

Do następnego!
Nat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przemijanie? Nostalgia? W życiu!

Nie czeka na Was tu nic nowego. Mieliśmy tylko Wakacje w Polsce i prawie wpadliśmy samolotem do morza. Tylko tyle.

O tym, dlaczego warto gadać.