Ormeau Park - Zaczarowany ogród.

Cześć!

Słowem wstępu. Biorę pod uwagę wszystkie Wasze opinie z radością i ciekawością. Bezczelnie piszę do moich znajomych, którzy aktywnie komentują, czy lubią moje notatki, więc pytam no cześć, no jak się podoba, co mam zmienić. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiej ilości wyświetleń mojego bloga! To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ej, zwariowaliście, czy co?!
Bardzo przyjemnie łechczecie moje zachłanne na komplementy ego, w końcu bardzo lubię, jak ktoś wyje i żąda więcej (tak, proszę mnie nie linczować, naprawdę tak mam, lubię jak wyjecie). Większość z Was domaga się publikowania większej ilości zdjęć. Muszę powiedzieć, że macie rację. Ostatnio paplam i paplam, a zdjęć nie widać, tymczasem dosyć sporo zalega na moim dysku w strachu przed publikacją.
Nie mogę wychodzić z formy, więc proszę mnie śmiało linczować, jeśli będziecie mieć niedosyt zdjęć.

Dziś chciałabym pokazać Wam magiczną krainę, którą sama odkryłam zupełnie przypadkiem.
Gdy szłam pełna nadziei na lepsze jutro na dzień próbny do indyjskiej restauracji, minęłam odgrodzony wysokim płotem park, który jest morzem zieleni tak nieprawdopodobnie soczystej i pięknej, że to jest nie do uwierzenia. Zrobiłam zdjęcia telefonem, by pochwalić się moim odkryciem.
Musicie wybaczyć mi jakość, mój telefon nie jest idealny.

 No tutaj trochę mi zeszło, ale wisiałam nad płotem, więc musicie mi wybaczyć.




W dniu wolnym postanowiłam wziąć aparat i tam wrócić. Musiałam. Musiałam poświęcić Bóg wie ile czasu, by poszwendać się w ciszy między alejkami i złapać porządne kadry. Sami zobaczcie.







 Tutaj podglądałam zza ogrodzenia panów golfistów.

Na samym końcu na chwilę się zachmurzyło, więc wykorzystałam sytuację. 

Miło, że Belfast to nie tylko mury, domy i inne zabudowania. Park jest  tak gigantyczny, że, jak zwykle oczywiście, zdążyłam się tam zgubić ze sto razy, ale tego się pewnie spodziewaliście... ;)

No! To tyle, tylko lub aż. Też mam niedosyt, choć z drugiej strony nie robię stu dwudziestu ujęć tego samego gołębia, kota czy innej kupki na chodniku, nie jestem przysłowiowym chińskim turystą i sama nie przepadam za takimi fotografami.

Na koniec - chcecie popatrzeć, co działo się za moim oknem całkiem niedawno?


Nie mogłam pozostać obojętna. Belfast automatycznie kojarzy mi się z tą cholerną pogodą, gdzie albo najpierw świeci Słońce, a przez cały dzień leje jak nie wiem, albo tylko to ostatnie - leje. Pięć dni później - dalej leje. Czasem jednak ma to swoje plusy.

Ach, muszę wspomnieć. W poprzedniej notatce poruszałam problem strajku Polaków w UK. I wiecie co? Podobno w Londynie czynnie strajkowało aż... 16 osób, a sukcesem cieszył się anty-strajk, czyli oddawanie krwi. Jestem z Was, nas - Polaków, dumna jak sto pięćdziesiąt! :')

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przemijanie? Nostalgia? W życiu!

Nie czeka na Was tu nic nowego. Mieliśmy tylko Wakacje w Polsce i prawie wpadliśmy samolotem do morza. Tylko tyle.

O tym, dlaczego warto gadać.