Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Blond włosy, miłość i ułomne postanowienia

Obraz
Jak mam myśl, to piszę. Zazwyczaj w formie takiej, coby się z kimś nią podzielić. Nie mam wyjścia, inaczej pęknie mi głowa, tak jak pękłaby w tym przypadku. Cześć. Czujcie się jak w domu. Niektórzy mówią, że ten rok ssie. Ssie pod wieloma względami, jak wszystkie lata. Dawid Bowie, George Michael, Carrie Fisher, Alan Thicke, Lenoard Cohen, Andrzej Wajda, Bohdan Smoleń. Inni. Setki osób, które zginęły w katastrofach lotniczych, w atakach terrorystycznych. Zginęli także terroryści, ale z tego powodu jestem przeszczęśliwa. Mojej znajomej z pracy zmarła tydzień temu najlepsza przyjaciółka, a w wieczór Świąteczny (u nich to 25.12), kuzyn spadł ze schodów i również zmarł. A niech to szlag. Tak, ten rok ssie. Ssie, bo smog, bo globalne ocieplenie, wycinki lasów i żałośni politycy. Ssie, bo nagrano miliardy płyt z muzyką, od której krawią uszy. Bo ludzie w Afryce nadal głodni, a naukowcy odkrywają kosmos nie odkrywszy nawet tego, do czego zdolne są nasze mózgi. Jakby się w sumie tak nad...

Kolejny beznadziejny poradnik o prezentach.

Obraz
Wchodzę na moje ulubione blogi, czy może mniej ulubione... Zacznijmy od nowa. Wchodzę do internetu, zaglądam na blogi i WSZĘDZIE, wszędzie trafiam na „Kup prezent idealny – poradnik”, „Dziesięć pomysłów na trafiony prezent”, „Prezenty, które ucieszą twoją drugą połówkę”. Natknęłam się nawet na pewną wypowiedź, która sugeruje, że każdy rasowy blogger powinien napisać wpis o prezentach idealnych: Cóż. Zawsze wolałam dachowce od kotów rasowych. Na same tytuły tego typu postów mogłabym odpowiedzieć w jednym zdaniu. Kup prezent idealny = użyj mózgu i odrobiny kreatywności. Dziesięć pomysłów na trafiony prezent, czyli post z cyklu „zerżnę co nieco z dwóch blogów i dodam kilka obrazków z shutterstocka”. Chcesz prezentu, który ucieszy twoją drugą połówkę? Kup jej po prostu wibrator. Nie, to nie będzie kolejny nudny poradnik o prezentach idealnych. Dziś zajmiemy się tym, jakich prezentów nie kupować, żeby nie wyjść na idiotę. ( by the way słucham Timberlejka, chcecie posłuc...

Byliśmy w Polsce (piszę po pijaku).

Obraz
(26.11.2016) Słuchajcie. Zabawmy się. Tu i teraz przysięgam, że wszystko, co zostało zapisane na brudno, zostanie tu opublikowane. Okej? Poprawię tylko literówki jutro, czy pojutrze, coby Wam oczy od tego nie krwawiły. Ten Typ Mes zwykł mawiać, że najlepszą nawijkę przynosi mu żołądkowa gorzka. Ja w sumie jestem tego samego zdania choć wódki, co prawda, nienawidzę. Jestem uchlana na tyle, żeby fajnie mi się pisało, no to do dzieła. Nie mam pojęcia, dlaczego stymulują mnie w tym momencie do pisania polskie piosenki. Włączam "Pamiętniku".  Dobry wieczór, pamiętniku, dawno nie pisałam. Chcesz posłuchać? <kliknij> Siedzę teraz na podłodze we własnej garderobie (słowo klucz to "garderoba" - pieprzyć podłogę, skoro siedzisz WE WŁASNEJ GARDEROBIE, a poza tym podłoga jest piękna, czysta i pełna puchowego, białego dywanu). No więc siedzę i myślę... Myślę o tym, co było tydzień temu. Łukasz miał po ósmej autobus z Berlina, ja dzień ustawowo wolny jak i cały mój dw...

#naSwoim

Obraz
Słyszę, że ktoś otwiera drzwi wejściowe, a potem puka w naszą szybę w charakterystyczny sposób i rozpoznaję natychmiast, że to landlord. Puka do drzwi naszego pokoju, otwieram. - Tyle Wam starczy? - pyta, zawalony mniej więcej do kolan różnego rozmiaru pudełkami - Starczy do... ? - odpowiadam. - No przecież wyprowadzacie się jutro, Łukasz ci nie mówił? Nie. Za cholerę nic nie mówił. Przeprowadzki w filmach wyglądają idealnie. Na pierwszym planie zdezorientowana nastolatka wychodzi z pokoju pełnego gratów, plakatów i światełek na choinkę poplątanych na ramie łóżka. Oto wkracza w dorosłość i musi zmierzyć się z największą wiedźmą, o której słyszał każdy, ale doskonale wie o wszystkim tylko ten, co ją spotkał: przeprowadzka. I tak następnego dnia przy pomocy przypadkowych panów z ulicy tudzież jej chłopaka przypominającego kluskę z koprem pod nosem, on wynosi 3 pudełka, ona tylko jedno. Następne mieszkanie jest zaledwie ulicę dalej. Wygląda jak pieprzony pałac, podłogi błyszczą, j...

Jak to jest z tym przeklinaniem?

Obraz
* Ostrzeżenie: Jeśli czujesz się zgorszony/a wszechobecnymi przekleństwami w internecie, wyłącz czym prędzej tę stronę i popryskaj wodą święconą. Tylko nie zalej sobie komputera, na miłość boską! Język od lat osiemnastu (pomijając fakt, że dwunastolatki wymyślają ładniejsze wiązanki, niż ja), więc wypad mi stąd, dzieciaki.* Chłodny dzień. Podjeżdżam rowerem pod bramę, zaczepiam go o słupek. Słyszę „cześć”. Głos, którego nie znam. Podnoszę głowę, pan w ubraniu roboczym z logo naszej firmy, widzę go pierwszy raz. Koło trzydziestki, przystojny, lewe oko przecina gigantyczna blizna, zupełnie jak w filmach. - No, cześć. Krótka rozmowa o wszystkim i niczym, gdy nagle słyszę: - Masz ciekawy akcent. Skąd pochodzisz? - Z Polski. Momentalnie widzę błysk w oczach. - Serio? Dupa, cipa, wielki chuj!!!!!!! (ostatnie cztery słowa zostały wymówione po polsku) Niemal krzyczy z podekscytowania. Myślę, że możecie sobie idealnie wyobrazić moją minę. Zażenowana zakrywam twarz dło...

Przemijanie? Nostalgia? W życiu!

Obraz
STO!!!!!! - Krzyczała tydzień temu moja fejsbukowa tablica. Sto? Ale sto czego? Sto litrów wina? (skrycie marzę od lat) Sto królików? (również) A może STOs (gówna), czyli życzenia - ninja? Pozornie życzą jak najlepiej, a między wierszami liczą na to, że pewnego pięknego dnia spadnie z nieba fortepian... Tydzień temu skończyłam dwadzieścia cztery lata. Leci mi ćwierćwiecze i tym samym zastanawiam się, skąd wzięła się moda na te wszystkie symboliczne, urodzinowe wpisy. Ja na przykład jestem hipsterem i swój wpis robię tydzień po. Ludzie podsumowują całe swoje życie, jakby leżeli na łożu śmierci. Albo - co śmieszniejsze - robią sobie postanowienia. Takie, jak na przykład te noworoczne. Pójdę na siłownię i schudnę dziesięć kilo. Nie mija sześć tygodni, a Ty oddałeś swój karnet i w najlepsze wpieprzasz chipsy o smaku barbecue. Myślę, że gdybym tu i teraz zaczęła sobie podsumowywać, to brakłoby mi życia na całą resztę. Gdyby się zastanowić, to tyle się dzieje i zmienia, że... po co ma...

Londyn śmierdzi jak piekło, ale i tak jest piękny.

Obraz
Patrząc z perspektywy czasu na minione wydarzenia mam wrażenie, że jestem wariatką. Za każdym razem, przysięgam . Jedną z najbardziej wartościowych informacji, jakie wyniosłam z trzech lat studiowania, był cytat profesorka od... od czego on właściwie był? Nie wiem. W każdym razie nie był ani trochę normalny, a w życiu kierował się hasłem, że nie ma ludzi normalnych, są tylko niezdiagnozowani. Uderzyło mnie w samo sedno i od tej pory chodzę po tym pięknym świecie i wygłaszam tę teorię komu się da. Co więcej, psorek powiedział, że to cytat kogoś mądrego, nie doszukałam się jednak żadnych połączeń z żadnymi ludźmi. Cóż. Niezależnie, czy powiedział to Platon, czy żul spod przystanku na AGH - to święta prawda. W myśl mojej wspaniałej nienormalności, na początku roku islandzki zespół Sigur Rós ogłosił europejską trasę. Opętało mnie do reszty, więc gdy ogłosili Londyn było wiadome, że jednym z pierwszych posiadaczy biletu zaraz po otwarciu sprzedaży internetowej będę właśnie ja. Mi...

Sobota w pracy?

Obraz
Wyobraź sobie, że musisz iść do pracy. Dziś. Jest sobota. Boli, prawda? Cały tydzień dzielnie przepracowałeś, a oni każą Ci myśleć o tym jeszcze w weekend? No chyba się wściekli. No dobrze. A teraz wyobraź sobie... …że nie masz pracy. W miejscu, w którym nie ma łatwo o pracę. W momencie, w którym Twój facet bierze jedenaście dni z rzędu, coby podreperować jakoś budżet. Wszystko się pali i wali. A ty siedzisz. Siedzisz. Siedzisz. To dopiero kurewsko boli. Przenieśmy się w czasie: W skutku szeroko pojętego mobbingu straciłam pracę w marcu i dwa miesiące czułam się najbardziej niepotrzebną kupką atomów na Świecie. Odkąd mam osiemnaście lat, pracuję i niemal nigdy nie miałam z pracą dobrych doświadczeń. A to szefowa podkradała pieniądze z wypłaty, a to ktoś starał się mi wmusić, że nic nie robię, choć pot lał się z pleców całymi dniami. Jak wszędzie, zdarzały się cudowne chwile. Świetni ludzie. Do szefów jednak przeważnie nie miałam szczęścia. Wyobraź so...

ICP #5: Świat, w którym czekiwania i plany < Rzeczywistość

Obraz
**Uwaga. Informacja dla ludzi starszych, o których wiem, że czytają mojego bloga, a mają prawo czegoś nie wiedzieć. Wszystkie słówka podkreślone na inny kolor to linki, w które możecie kliknąć i cieszyć się muzyką. Śmiało :) ** Jest niedziela, 25 lipca. Dzień, w którym dodałam wpis o turystach.   Wiem, co czeka mnie za tydzień w sobotę i wiem , że m u s z ę zacząć pisać już teraz. Czasem marzę o tym, żeby przysiąść na piętnaście minut i pochrzanić o jakichś bzdetach, ale potem myślę, że dużo lepiej stawiać na jakość i trochę się nad tym napocić, niż pogadać o niczym i odejść z uśmiechem zwycięzcy na ustach. Jeśli chodzi o terminy, jestem przypadkiem skrajnie krytycznym. Nienawidzę zobowiązań, a od tych długoterminowych uciekam jak krótkodystansowiec na olimpiadzie. Gardzę jakimikolwiek terminami, najchętniej wyrzuciłabym kalendarz, razem z zegarkiem i wszelakimi grafikami i spaliła to w cholerę. Bo rozumiecie, to u mnie jak z długami. Wiem, że czeka mnie opowieść o tym, ja...